Historia powstania marki

Na imię mam Aleksandra. Jestem szczęśliwą mamą trójki wspaniałych dzieci. Między najstarszą córką a najmłodszym synkiem jest 16 lat różnicy, a między synkami już tylko 12 lat :).

Oprócz moich wspaniałych dzieci i kochającego męża, mam jeszcze jedną miłość - konie. O moim koniu mogłabym mówić godzinami. Obcowanie z nim dodaje mi energii i wycisza mój umysł z natłoku myśli.

To dzięki czemu resetuje również umysł to malarstwo. Kiedy siadam do sztalugi i zaczynam malować, świat zatrzymuje się i następuje wspaniałe wyciszenie. Mimo, że całe życie pracowałam w biznesie, gdzie mocno trzeba stąpać nogami po ziemi, mam duszę artysty, marzyciela i jestem niepoprawną romantyczką.

Wierzę, że trochę tak jest, że wszechświat decyduje o naszym losie, musimy tylko mieć otwarty umysł żeby usłyszeć co nam podpowiada.

U mnie w jednym momencie kilka wątków splotło się w jedną całość….w całość, z której zrodził się pomysł na nową markę – Booob Yesss

Jak każda kobieta często zadaje sobie pytanie „Co ja mam na siebie włożyć?”. Jadnak kiedy byłam w trzeciej ciąży oraz okresie połogowym, to pytanie towarzyszyło mi ciągle. Ubrania ogólnodostępne ze sklepów sieciowych zwyczajnie mi się nie podobały, a materiał nie umilał ich noszenia.

Mówi się, że trzecie dziecko wychowuje się samo.

Nasz kochany Hugo okazał się wyjątkowo wymagającym dzieckiem od samego początku. Po zagrożonej ciąży, nastąpić miał błogi połóg. Liczyłam na jego długie drzemki i oczywiście naturalne karmienie. Rzeczywistość okazała się ponownie wyzwaniem.

Wiele godzin siedziałam z nim na rączkach. Spał tylko na rękach. Pewnie znacie ten moment odkładania uspanego dziecka do łóżeczka, które na styk z podusią od razu się budzi- to mój przypadek. Hugo po przebudzeniu od razu płakał. Nie mogłam zrobić dosłownie NIC.

Po jakimś czasie mój szalony temperament nawet z takim bagażem przy piersi nauczył się wykorzystać każdą chwilę - wyciszeniem dla mojej duszy było szkicowanie jedną ręką.

Jak się domyślacie miałam dużo czasu na myślenie podczas szkicowania. Sen synka był dla mnie zbawienny i dawał wymuszone chwile do refleksji. Jedynym warunkiem był relaksująca pozycja w wygodnym ubranku.

Kolejnym momentem kiedy Hugo był spokojny, to był spacer. Pewnie się domyślacie, że dużo spacerowaliśmy. Spacery są zdrowe, ale również twórcze.

Wtedy jeszcze mocniej pojawił się temat ubrań, które pozwolą mi w komfortowy sposób nakarmić mojego głodomorka w każdym miejscu, bez konieczności pokazywanie tego czego pokazać nie chcę.

Domino ruszyło, to był ten moment kiedy zaczęłam poszukiwać nowego pomysłu na daną sytuację. Rozpoczęłam poszukiwania ubrań, które będą wygodne, dobre jakościowo, funkcjonalnie przystosowane dla kobiet karmiących. Chciałam, żeby ta odzież pozostała ze mną jak najdłużej i miały styl ponadczasowy. Zależało mi abym mogła je nosić nawet po połogu, po okresie karmienia piersią.

Jako mamy trójki dzieci wiedziałam już jakie fasony się sprawdzają, w czym wygodnie się karmi. 

Jako kobieta z duszą artystki szukałam tego co mi się podoba w czym się zakocham, nie tylko funkcjonalnego ale również ładnego w czym będę się czuła kobieco i seksownie, mimo worków pod oczami po nieprzespanej nocy.

Znalazłam nawet kilka brandów i dokonałam zakupu. Niestety jakość albo fasony mnie często rozczarowały. Domino nabrało tempa, to był impuls do tego, żeby zacząć szyć i stworzyć coś samej.

Od tej pory jedna ręką szkicowałam, ale nie obrazy lecz ubrania. Zauważyłam, że jest to nie tylko podobnie relaksuje ale mocno wciąga. Nie mogłam przestać. Dość szybko powstała cała masa projektów. Kiedy postanowiłam już zrobić kolejny krok i uszyć kilka rzeczy to zaczęło się... i trwa.

To domino nie zwalniało, bo nie sam krój jest ważny. Szukanie odpowiednich materiałów jest niezwykłą przygodą. Jestem wybredną kobieta więc szukałam, szukałam.....w Polsce, we Włoszech, Hiszpanii, Portugalii itd. Podeszłam do tematu ambitnie, bo chciałam mieć ubrania ,w którym się zakocham.

Hugo rósł a ja poznawałam branżę, zawiłości i schematy w tej dziedzinie. 

Konstruktor, krawiec.... oj dużo by opowiadać. To nadal ciekawe wyzwanie a co najważniejsze to moja kolejna pasja.

Krok po kroku, po omacku na początku zaczęłam szyć ubrania dla siebie, a dzięki namowom innych osób powstał pomysł powielenia tego dla innych. 

Postanowiłam stworzyć markę dla kobiet karmiących, markę bez kompromisów! 

Ubrań stylowych o jakości premium, z ukrytą funkcjonalnością , które na stałe zostaną w garderobie nawet po okresie karmienia - tak właśnie potoczyła się moja historia po nagłym „zahamowaniu”. Moje serce nadal mocno bije, ale to ze szczęścia i emocji w oczekiwaniu na kolejny dzień, kiedy zasiądę do projektowania, do bloga Booob Yesss, do wyczekiwania na dostawę kolejnych pięknych materiałów. ....

Aleksandra


do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl